To zabawne że po stracie ukochanej osoby zdajemy sobie sprawę z tych wszystkich złych rzeczy których jej wyświadczyliśmy. Tak teraz stoję przed grobem swojej matki i przypominam sobie o moich wszystkich złych postępowaniach wobec niej. Jest mi z tym źle i żałuje że w pewnych chwilach po prostu nie ugryzłam się w język ale taka już byłam, to ja musiałam powiedzieć ostatnie słowo które w większości przypadków było raniące i niepotrzebne. Najbardziej żałuje tego gdy mówiłam najlepiej by było gdybyś umarła. I tak się właśnie stało, umarła. Wiem że to nie jest moja wina, ona po prostu przegrała z rakiem ale mimo tej świadomości nadal czuję się winna. Może gdybym nie wypowiedziała tych słów nie byłabym zmuszona do wyjazdu do pieprzonych Stanów? Możliwe
***
w końcu zabieram się za counting stars, taki prolog troche z dupy. jestem zła bo nie moge spać a mieszkańcy mojego miasta poczuli już sylwester i puszczają petardy. mam dość. buziaki
